Endometrioza – choroba, której nie widać

Wiesz, co to endometrioza? Nie? W takim razie nie jesteś wyjątkiem – choć na endometriozę cierpi nawet co dziesiąta Polka, tylko 40% chorych kobiet jest świadoma, co im dolega. A te, które nie chorują… cóż, zazwyczaj nie wiedzą o endometriozie zupełnie nic. Dlatego coraz więcej krajów – od roku również Polska – organizuje endomarsze i eventy dedykowane popularyzowaniu wiedzy na temat endometriozy. Wszystko po to, by coraz więcej osób zdawało sobie sprawę z tego, czym jest endometrioza, jak ją rozpoznać i leczyć. A ponieważ marzec – miesiąc świadomości endometriozy – właśnie się skończył, postanowiliśmy podsumować go artykułem na temat tej tajemniczej choroby.

„Taka twoja uroda” – te słowa często słyszą osoby zgłaszające się do ginekologa lub ginekolożki z nietypowymi objawami, zwłaszcza jeśli dotyczą one szczególnie silnego bólu podczas okresu czy dziwnych plamień. W końcu cykl cyklowi nierówny, takie rzeczy się zdarzają… Ale czy zawsze to kwestia jedynie „urody”? Co, jeśli za tymi odchyleniami stoi coś innego – na przykład właśnie endometrioza? Spróbujmy zatem wytłumaczyć, co to jest endometrioza i dlaczego tak ważne jest, by zdiagnozować ją w porę.

Z tekstu dowiesz się:

co to endometrioza,
jak objawia się endometrioza,
w jaki sposób leczy się endometriozę,
dlaczego warto reagować na niepokojące dolegliwości.

Endometrioza - grafika kobiety z lupą i macicą

Endometrioza – co to właściwie za choroba?

Zacznijmy od samego endometrium – błony śluzowej macicy. Ma je każda osoba wyposażona w macicę, choć oczywiście grubość i przeznaczenie endometrium zmienia się wraz z wiekiem, fazą cyklu miesięcznego lub okolicznościowo – na przykład w związku z ciążą. Endometrium częściowo złuszcza się podczas okresu, wydostając się z organizmu wraz z krwawieniem miesięcznym. Następnie, aż do kolejnej menstruacji, rozbudowuje się. I tak co miesiąc.

Wyobraź sobie jednak, że twoje endometrium nie znajduje się wyłącznie w macicy, ale też w jelitach, płucach, nerce… To tylko kilka z wielu potencjalnych miejsc, w które zawędrowało endometrium u pacjentek cierpiących na endometriozę. W skrócie – endometrioza wiąże się z występowaniem tkanki podobnej do endometrium w innych, niż macica, częściach ciała. Co to oznacza dla samej chorej? Endometrium chorobowe, podobnie jak to zwyczajne, raz na jakiś czas złuszcza się, powodując krwawienia w innych, niż normalnie, miejscach. Taka „fałszywa miesiączka” wiąże się z ogromnym bólem i objawami, które niestety dość łatwo pomylić po prostu z „gorszym okresem”, plamieniami czy zaburzeniami hormonalnymi. Łuszcząca się tkanka pozostawia w organizmie ogniska chorobowe, które z czasem zamieniają się w bolesne zrosty i torbiele. W zaawansowanym stadium choroba może doprowadzić do trwałego uszkodzenia sąsiadujących narządów, niedrożności jelit oraz niedrożności jajowodów, czego skutkiem z kolei jest między innymi bezpłodność.

Konsekwencje dość poważne… A co z objawami? Czy endometriozę można w porę rozpoznać i zahamować lub złagodzić jej przebieg? Aby się to udało, potrzebna jest cierpliwość, czujne obserwowanie własnego ciała i… sporo szczęścia.

Endometrioza – objawy, które powinny wzbudzić twoją czujność

Najczęstszym objawem endometriozy jest mocny ból podbrzusza – zarówno podczas okresu, jak i w innych fazach cyklu. Dolegliwości bólowe mogą obejmować też brzuch (właściwie jelita) i dolny odcinek kręgosłupa. Zdarza się, że boli nie tylko podczas okresu, ale też w czasie owulacji, po stosunku, czy po prostu w trakcie oddawania moczu lub kału. Oprócz bólu mogą pojawić się:

  • plamienia i nietypowe krwawienia (podobne do miesięcznego),
  • wzdęcia, biegunki, zaparcia występujące regularnie,
  • dyskomfort podczas seksu,
  • chroniczne zmęczenie, migreny i ogólne złe samopoczucie,
  • trudności z zajściem w ciążę.

Jak widać powyżej, objawy nie są oczywiste. Ból pleców czasem towarzyszy również tyłozgięciu macicy, a problemy gastryczne mogą oznaczać bardzo wiele schorzeń – od nadkwasoty, aż po nowotwory. Może właśnie dlatego średni czas oczekiwania na diagnozę w Polsce to aż… dziesięć lat.

Na szczęście, w internecie pojawia się coraz więcej relacji osób chorych na endometriozę, jest o niej coraz głośniej. Dzięki ciałopozytywnym inicjatywom kobiety również częściej zgłaszają się na okresowe badania ginekologiczne.

Sprawdźmy, jakie możliwości ma osoba z podejrzeniem endometriozy (również, jeśli osobą podejrzewającą jesteś właśnie ty).

Endometrioza - plakat z macicą pełną zrostów

Leczenie endometriozy – jakie są możliwości? Skąd czerpać informacje?

Endometriozę leczy się zarówno farmakologicznie, jak i operacyjnie. Większe zrosty i torbiele można usunąć laparoskopowo – czyli drogą przez brzuch. W ten sam sposób – laparoskopowo – można wykonać badanie ostatecznie potwierdzające występowanie tkanek zmienionych w wyniku choroby. A to diagnostyka jest, jak się okazuje, najbardziej problematycznym etapem w leczeniu endometriozy. Co możemy zrobić, aby wykryć u siebie endometriozę znacznie wcześniej, niż przewiduje niechlubna polska średnia? Przede wszystkim dobrze wybrać swojego lekarza lub lekarkę. Szczerze mówić o objawach. Szukać informacji, nie bać się dodatkowych badań. Konsultować wyniki. A w razie diagnozy – przygotować się na prywatne leczenie, ponieważ endometrioza nie jest chorobą szczególnie dofinansowywaną przez NFZ.

Jako że procedury diagnostyki i leczenia endometriozy są dość skomplikowane, coraz więcej Polek dzieli się swoimi doświadczeniami w sieci. Miejscami wartymi odwiedzenia są z pewnością Niezależny Portal Informacyjny o Endometriozie oraz portal Endometrioza – znajdziesz tam niezbędne informacje dotyczące choroby, nowinki na temat jej leczenia i badań nad endometriozą oraz kontakt do grup wsparcia dla samych chorych.

Endometrioza – badaj się, bo #chorobyniewidać

Pamiętaj – #chorobyniewidać. Takim hasztagiem swoje posty na Instagramie oznaczają osoby chore na endometriozę, którą oswajają przewrotną nazwą „endomenda”. Bo nie da się ukryć, że endometrioza daje chorym popalić. Choć na pierwszy rzut oka – ot, normalna dziewczyna…

W tym wypadku hasztag mówi naprawdę sporo – objawy są prawie niewidoczne, a bólu nie masz przecież wypisanego na twarzy. Nie daj sobie wmówić, że dolegliwości, które cię niepokoją, to „tylko uroda”, czy że „tak to już z tobą jest”. A nawet jeśli – potwierdź to! Badaj się i dbaj o siebie. Jeśli zaobserwujesz alarmujące zmiany w twoim cyklu czy objawy opisane w tym artykule, nie wahaj się – udaj się do ginekologa lub ginekolożki. A jeśli to nie pomoże – odwiedź choćby kilkunastu. Walcz o to, by wyjaśniać drobiazgi, zanim zrobi się z nich naprawdę duży problem. Trzymamy za ciebie kciuki!

#kobietyintyminy #girlsnowageneracja Odwiedź nas na Instagramie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.